
Widoki z okien zawsze były dla mnie bardzo ważne.Po pierwsze dlatego,że są właściwie jedyną przyjemnością jaką czerpię z ogrodu.Nie jest tak,że nie chcę czy nie lubię pracy w grządkach,ale zawsze jest coś ciekawszego do roboty także szkoda mi na to czasu.Lubię oczywiście poleżeć w hamaku,ale zwykle coś mnie z tego hamaka woła.
Czasem,kiedy mój ogród mnie nie lubi,kuje mnie w oczy jakimś zaniedbaniem
i próbuje wzbudzić współczucie potem wyrzuty sumienia i niechęć.
i moje badylki,wtedy jest dobrze.Tak było zimą...wierzba w ślubnej sukni:)
W Magnoliach widoki są zwykle ładne,ale tej wiosny zauważyłam jedno brzydkie miejsce.Jakoś zupełnie nie miałam pomysłu na aranżację tego widoku.Małgosia ma bzika swojego ogrodu,biega z sekatorem i sikawką cały sezon,zna się na wszystkich odmianach badylków,gada ze
swoimi kwiatkami,rosną u niej jak wściekłe.Nie trudno zgadnąć,że poprosiłam ją o poradę.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz