poniedziałek, 3 maja 2010

Widok z okn@


Widoki z okien zawsze były dla mnie bardzo ważne.Po pierwsze dlatego,że są właściwie jedyną przyjemnością jaką czerpię z ogrodu.Nie jest tak,że nie chcę czy nie lubię pracy w grządkach,ale zawsze jest coś ciekawszego do roboty także szkoda mi na to czasu.Lubię oczywiście poleżeć w hamaku,ale zwykle coś mnie z tego hamaka woła.

Czasem,kiedy mój ogród mnie nie lubi,kuje mnie w oczy jakimś zaniedbaniem
i próbuje wzbudzić współczucie potem wyrzuty sumienia i niechęć.
Wolę mieć z moim ogrodem dobre relacje,więc staram się żeby widok z każdego okna był piękny,uśmiechamy się do siebie przez szybę,ja
i moje badylki,wtedy jest dobrze.Tak było zimą...wierzba w ślubnej sukni:)

W Magnoliach widoki są zwykle ładne,ale tej wiosny zauważyłam jedno brzydkie miejsce.Jakoś zupełnie nie miałam pomysłu na aranżację tego widoku.Małgosia ma bzika swojego ogrodu,biega z sekatorem i sikawką cały sezon,zna się na wszystkich odmianach badylków,gada ze
swoimi kwiatkami,rosną u niej jak wściekłe.Nie trudno zgadnąć,że poprosiłam ją o poradę.Popatrzyła,pomyślała i...została Menadżerem widoku z tego okna.Przywlokła wór ziemi,kilka sadzonek lawendy,dwie róże,jeszcze jakieś badylki,ale zapomniałam jak się nazywają.(Muszę zapytać i zapisać sobie nazwy)Wczoraj zaprojektowała grządkę i siedząc na płotku,wskazując palcem gdzie co wetknąć,nadzorowała moją pracę.Dostałam pracę domową,wpadnie potem sprawdzić jak mi poszło. Na razie w innym oknie już w pełni kwitnie magnolia(prawie jak stalowa) :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz