niedziela, 24 stycznia 2010

Początek...



Początek...to wcale nie początek.Stalowe magnolie istnieją już wiele lat.Tylko dopiero teraz postanowiłam o nich napisać.Bardzo na to zasługują.Te stalowe magnolie,nie ja.To nie jest typowy salon urody,to babski klub,magiczne miejsce,"odstresownia poświąteczna",renowacja antyków jak mawia jedna nasza przyjaciółka i jeszcze wiele innych funkcji spełniają te magnolie stalowe.

Przyjaciółki ,tak nazywamy w myślach dziewczyny które nas odwiedzają.
Właśnie przyjaciółki nie klientki.
Bo przecież komu się robi nowy kolor włosów po burzliwym romansie zakończonym jeszcze burzliwszym zerwaniem.Czyż nie przyjaciółce?Do nowego koloru włosów oczywiście musi pasować kolor czerwonego cierpkiego wina, po którym łzy płyną tak lekko...ale mniej bolą.

Czy to nie przyjaciółka zdradzi Ci gdzie teraz kupić najlepszą kieckę,do której powinnaś wprawdzie schudnąć ale nie za dużo,bo piersi Ci obwisną...

Czy kiedy przychodzisz wkurzona na męża, za to ,że zapomniał właśnie od
ebrać dziecko z przedszkola, bo robi po godzinach projekt jakiegoś dziwnego urządzenia którego nazwy zawsze zapominasz i od progu wołasz "czekoladę na twarz i ciało i koniak do kawy poproszę",wołasz do przyjaciółek?

Czy kiedy wracałam z Krakowskiego Kazimierza naładowana pozytywnie emocjami,muzyką,tańcem i radością z kim szybko chcę się podzielić tym wszystkim,tylko z nimi,z Małgosią, z naszą Anią,z Allą i innymi dziewczynami naszymi.

No tak,od początku tak nie było.Stalowe magnolie kiedyś były zwykłym miejscem gdzie wykonuje się usługi fryzjersko kosmetyczne.Ale teraz jest całkiem inaczej.Zabiegi kosmetyczne robi się tu tak jakby przy okazji...Już niedługo ,za kilka dni będziemy miały tu WIECZÓR AUTORSKI!!!!Obszerna relacja wkrótce!

3 komentarze:

  1. Asiu, trzymam kciuki za wytrwałość i systematyczność :) Kiedy Ty znajdujesz na to wszystko czas?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też trzymam,ale wtedy ręce zajęte i nic nie da się robić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie można nie nazwać przyjaciółkami kogoś do kogo przychodzi się już lat.... o kurcze! wyszło mi więcej niż pół życia :) kogoś kto wie już od progu że nie chcesz zmieniać się z kruczoczarnej chłopczycy w burzę jasnoblond loków, że ta sama czerwień pazurków ma przetrwać jeszcze całą zimę, że dziś właśnie masz ochotę na whisky albo pyszny likierek domowej roboty na zatopienie smutków, że dziś posiedzicie bez słów bo taki był dzień, albo dla odmiany będziecie płakać ze śmiechu :)) nie wyobrażam sobie żebym oddała się w inne ręce, bo to tak jakby sprzedać duszę. Dzięki moje Kochane, że jesteście!

    OdpowiedzUsuń