sobota, 6 lutego 2010

Jak ten czas ucieka, już Purim niedługo...


A ja dziś wspominałam Chanukę...
Dziewczynki wysiadły i pobiegły.Widziałam kątem oka, jak trzech facetów których minęły, odwrócili głowy na trzy,cztery,w odruchu bezwarunkowym.Jeżdziłam wokół chyba ze trzy razy z nadzieją,że znajdę w końcu jakieś miejsce.Parę razy przekroczyłam linię ciągłą i skręciłam tam gdzie nie powinnam.Mijani ludzie , szczególnie dwaj policjanci którzy stali przed teatrem i tupali z zimna ciężkimi buciorami,na pewno to zauważyli.Na szczęście stali pod teatrem zupełnie w innym celu niż łapanie drogowych przestępców i nic ich nie obchodziło.Zaparkowałam na połówce miejsca parkingowego i połówce zakreskowanej.Przez myśl mi przeszło,że w ten sposób zapłacę tylko pół mandatu.W każdym razie na pewno użyję tego argumentu jakby było trzeba.Miejsce a właściwie jego połowa znalazło się na wprost wejścia do tego ogromnego koś
cioła którego nazwy, czy tam wezwania zawsze zapominam.
Reasumując, zaparkowałam pod kościołem i pobiegłam do synagogi.Bardzo mi się to spodobało,więc natychmiast podzieliłam się spostrzeżeniem z Aniuszką.
Oczywiście spóżniłam się na zapalenie świateł chanukowych,jak dobiegłam było już po wszystkim.Tak strasznie zimno,wiatr docierał pod grube ubrania i smagał po twarzach.Mimo to wszyscy się uśmiechali,w końcu troszkę cieplej zrobiło się od tego kolejnego światełka.
Aniuszka i Ewcia stały obok Tal.
-Czy wiesz,że je kocham?-spytała mnie Tal po angielsku wskazując na Anię i Ewę.
-Tak,wiem.Ja też je kocham.-odpowiedziałam z dumą.Za chwilę już żałowałam,że nie wspomniałam jak one ją kochają i ile dobrego od nich o niej słyszałam.
Wymieniłyśmy jeszcze kilka miłych zdań,a raczej to ona mówiła a ja się uśmiechałam.Zawsze w takich momentach mam kompleksy i zapominam słów.Potem obiecuję sobie,że podciągnę się w angielskim.Zaraz uświadamiam sobie,że to niemożliwe bo nie znajdę wystarczająco dużo czasu i najważniejsze, samozaparcia.
Tal przyjechała na święta z Izraela,a tam ciepło jak u nas w maju. Przywiozła ze sobą mnóstwo uśmiechu. Wszyscy czekali jeszcze na koncert.Grał tego dnia zespół Cukunft.Młodzi mówią,że są dobrzy bo tak bardzo nie "żydzą".
Mnie się podoba również jak trochę "żydzą".Kiedyś pojechałam z przyjaciółkami do Kazimierza nad Wisłą na koncert Rzeszów Klezmer Band.Grali u Fryzjera :).Ci to dopiero "żydzą",a było fantastycznie.
Wreszcie tłumek pod synagogą zaczął się wspinać po schodkach do wejścia.Dziwne jest to wejście,takie zupełnie nie główne.Pewnie dlatego,że trudno byłoby zainstalować od właściwej strony akwarium dla ochroniarzy.Już przyzwyczaiłam się do tych kontroli.Kiedyś się trochę bałam potem irytowały mnie
.Nie dlatego,że mnie kontrolują tylko, że te kontrole w ogóle są potrzebne.Kilka lat temu, gdy wchodziłam do jakiegoś budynku Gminy Żydowskiej, ochroniarze nie poznawali mnie.Jeden raz nawet poproszono mnie o otwarcie torebki.Teraz wydaje mi się,że jestem rozpoznawana.
Cieszę się , że to się zmieniło.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz